Strona milanowek.pl wykorzystuje do działania pliki cookies. Pozostając na niej, wyrażasz zgodę na ich używanie. Dowiedz się więcej »

[X] Zamknij

Waleria Morozowicz - milanowska emancypantka

O kobietach tamtych czasów pisano niewiele - wszak  żyły  one „przy mężu”. Mężczyznom  zapisywano wszelkie zasługi, a żona miała być skromna, posłuszna, wspierać męża i rezygnować z własnych ambicji dla dobra rodziny. Czasem tylko nazywano willę imieniem ukochanej żony...

 




Waleria Morozowicz – żona Rufina Morozowicza, właścicielka firmy "Perfection" w Warszawie, produkującej i sprzedającej kosmetyki. Firma ta pozwoliła rodzinie Morozowiczów uzyskać duży majątek. [1]

Tak było i w tym przypadku, choć podobno to przedsiębiorczość i silny charakter kobiety spowodowały, że małżonkowie szybko dorobili się  majątku pod Błoniem i dwóch domów w Milanówku z wielkim ogrodem.

Waleria przekonała męża Rufina do otwarcia przedsiębiorstwa perfumeryjnego i sklepu. Ona je prowadziła, zmuszając męża, ciągle zajętego teatrem, do robienia recept i firmowania przedsiębiorstwa (był z wykształcenia chemikiem). Waleria nigdy nie umiała pogodzić  się ze stanem całkowitej zależności od męża, więc gdy tylko nadarzyła się okazja, postanowiła  energicznie i stanowczo włączyć się w interesy małżonka.

Córka Maria pisała: „Na generalnej naradzie, kto w tym sklepie będzie sprzedawał […], mama postawiła sprawę jasno: - Oczywiście ja. Nie wiem jeszcze, jak to się robi, ale przy trafnej woli nauczę się. Ojciec bąknął pod nosem coś, co można było uważać za protest, ale mama energicznie się odcięła: - Brałeś tyle razy po skórze, bo nie dopuszczałeś mnie do niczego!”.

Waleria uzyskała niezależność ekonomiczną i w dużej mierze dzięki niej to przedsięwzięcie przyniosło stabilizację i sukces finansowy rodzinie, pozwoliło przeprowadzić się do modnego Milanówka. Nie udawało się to wcześniej Rufinowi, mimo jego pracowitości i pomysłowości: prowadził teatr, malował i wynajmował dekoracje, produkował wina - to ostatnie wpędziło go w długi i spowodowało wizytę komornika. Nie chciał jednak ustąpić i pozwolić na pracę żony, bo wg niego to mężczyzna powinien zapewnić utrzymanie, a żona ma zająć się dziećmi (mieli ich w sumie czworo, licząc dwoje dzieci z pierwszego małżeństwa Rufina). Właściwie dopiero niespodziewana śmierć syna Jerzego, żałoba, ciężka choroba żony, no i kłopoty finansowe spowodowały, że Rufin zmienił zdanie.

Imienniczka ”Waleria” rys. K. Chrudzimskiej - Uhery [2]

Waleria miała dość żywy temperament i źle znosiła izolację spowodowaną trudnymi przeżyciami. Założenie przedsiębiorstwa pomogło jej opanować trudności finansowe, zapomnieć o ciężkich chwilach i uzyskać upragnioną niezależność.                               

Waleria była aktorką, podobnie jak jej mąż. Poznali się, gdy Rufin usłyszał jej głos w kościele - miała piękny sopran koloraturowy. Natychmiast zaangażował ją do swojego teatru – tańczyła i śpiewała.

Matka, samotnie ją wychowująca (mąż został dożywotnio zesłany na Syberię), długo nie wyrażała zgody na pracę córki. Potem codziennie przyprowadzała i odprowadzała ją z pracy.

„Po roku Morozowicz oświadczył się Walerii i został przyjęty. Waleria miała wtedy 23 lata, średniego wzrostu, jasna blondynka niebieskooka, o cudownej cerze - jak mówiono krew z mlekiem […] Pełna życia, energii, wiecznie czynna i pogodnego usposobienia, lecz groźna jak wpadała w złość” - wspominała jej wnuczka Hanna.

Po ślubie, zgodnie z panującymi obyczajami (mąż teraz zabronił jej pracy w teatrze), Waleria zajmowała się tylko  domem i wychowywaniem dzieci. Przy artystycznych ambicjach taki tryb życia nie mógł jej zadawalać. Toteż zmieniła dom w Milanówku – swoją imienniczkę „Walerię” - w prawdziwą artystyczną Arkadię dla ówczesnej elity artystycznej. Razem z mężem, a potem córką i zięciem  pomagała organizować życie kulturalne w tworzącym się Letnisku Milanówek.

Waleria była dla swojej córki Marii wzorem kobiety emancypującej się - „Nie przesadzę, gdy powiem, że matka moja bez nadętych haseł i nawet nieświadomie uprzedza jedną z prekursorek ruchu wyzwolenia kobiet (…), rozumiejąc, że tylko niezależność materialna daje człowiekowi niezależność duchową”

Córka odziedziczyła po Walerii szereg talentów, pasji i zmysł praktyczny. Matka uczuliła ją na ówczesną sytuację kobiet i zaszczepiła dążenie do samodzielności. Marię, obok Z. Nałkowskiej, I. Krzywickiej, M. Pawlikowskiej -Jasnorzewskiej zalicza się do przedstawicielek tzw. piątej fali feminizmu polskiego, który swoimi felietonami, esejami i artykułami wspierał Boy – Żeleński.

Małgorzata Frankowska

 

[1] Źródło zdjęcia: http://www.milanowek.pl/miasto/index.php?cmd=samorzad&action=showpic&id=861

[2] Źródło zdjęcia: K. Chrudzimska – Uhera, Architektura Milanówka, tamże, s. 73.


Wersja do druku